Uroczystość Narodzenia Pańskiego, częściej zwana Bożym Narodzeniem, stanowi jedno z największych świąt chrześcijańskich. Tajemnica narodzin Boga-Człowieka rozbudzała wyobraźnię malarzy, muzyków i hagiografów, skłaniała do refleksji nad wartościami rodzinnymi i dobroczynnością (niekiedy, w bardziej świeckim wydaniu, była wręcz do tego poziomu spłycana; przykładem może być poczytne opowiadanie Dickensa). Czy jednak zdajemy sobie sprawę z zawiłości teologicznych i historycznych, jakie wiążą się z narodzeniem Jezusa? Czy faktycznie miało ono miejsce 25 grudnia? Dlaczego tylko dwaj ewangeliści opisali to ważne wydarzenie i skąd wzięły się różnice między ich relacjami? Co autorzy Nowego Testamentu (dalej: NT) chcieli przekazać swoim czytelnikom? Celem tego tekstu jest pomoc w udzieleniu odpowiedzi na te pytania.

W Ewangelii według św. Marka, najstarszej z czterech (przed 70 r. n.e.), nie znajdujemy informacji o dzieciństwie Jezusa – z wyjątkiem wskazania na Nazaret jako Jego miasto rodzinne oraz wymienienia jego krewnych (zob. Mk 6, 3). Otóż zainteresowanie dzieciństwem Jezusa związane jest bezpośrednio z rozwojem chrystologii, której elementem jest Boże Synostowo Chrystusa. Jezus w ciągu swojego nauczania nazywał Boga swoim Ojcem, jest to oczywiste nawet z punktu widzenia czysto świeckiego badania historii. Ten sposób mówienia o Jezusie przejęli autorzy NT, przy czym z początku punkt odniesienia dla mówienia o Jezusie jako o Synu Boga stanowiły Jego śmierć i zmartwychwstanie (zob. np. Rz 1, 3-4, Mk 15, 39). W okresie późniejszym chrześcijańska refleksja teologiczna zwróciła swe oczy ku momentowi chrztu (Mk 1, 9-11). Dwaj kolejni spośród tak zwanych Synoptyków, Łukasz i Mateusz, ukazują w swych dziełach dalsze stadium rozwoju – Jezus już przy swym poczęciu i narodzinach ukazany jest jako Syn Boży i Zbawiciel; ci dwaj ewangeliści otwierają swe dzieła narracjami o narodzinach Jezusa – w każdej z dwóch ewangelii obejmują one pierwsze dwa rozdziały (oczywiście podział ksiąg biblijnych na rozdziały i wersety został dodany później ze względów praktycznych). Autor Ewangelii według św. Jana nie podaje takiej narracji, umieszcza jednak na początku utworu prolog, który zawiera podobne intuicje teologiczne, jak pierwsze rozdziały Mt i Łk.

Spis treści:

Narodziny i dzieciństwo Jezusa według św. Mateusza

Narodziny i dzieciństwo Jezusa według św. Łukasza

Narodziny i dzieciństwo Jezusa w perspektywie historycznej

Dziewicze poczęcie

Zrozumieć Boże Narodzenie

Narodzenie Pańskie: w liturgii, zwyczaju i sztuce

Narodziny i dzieciństwo Jezusa według św. Mateusza

Ewangelia według świętego Mateusza powstała między 70 a 90 r. n.e., najpewniej w Antiochii Syryjskiej. Włączając w siebie tradycje ustne i spisane o Jezusie (w tym lwią część Mk) zrodziła się jako owoc apostolskiego przepowiadania i dialogu między chrześcijanami mniej lub bardziej związanymi z judaizmem, nosi ona także ślady trwającego wówczas rozłamu między wiarą Żydów, a młodym Kościołem; napięcie między starym i nowym oraz nacisk na wypełnienie się Pism w Jezusie jest częstym motywem Mt (zob. np. 5, 17-20; 8, 5-13; 15, 24; 28, 19).

Mateuszową narrację o Dzieciństwie otwiera rodowód, który łączy Jezusa z Abrahamem i Dawidem; Jezus zostaje ukazany jako postać skupiająca w sobie całą historię Izraela. Podobnie jak w dziejach Narodu Wybranego widoczne było działanie Bożej opatrzności (ojcostwo Abrahama, obietnica trwałości dynastii Dawida), tak też życie Jezusa jest zbawczym działaniem Boga, które osiągnie kulminację w męce i zmartwychwstaniu. Pośród imion męskich pojawiają się cztery kobiety: Tamar, Rachab, Rut i (dawna) żona Uriasza. Zastanawiano się nad powodem takiego doboru postaci. Twierdzenie, iż kobiety te były grzesznicami, nie jest zadowalające (np. Rut nie pasuje do tej kategorii). Więcej racji mają ci, którzy wskazują na cudzoziemskie pochodzenie prababek Jezusa – wówczas byłby to akcent uniwersalistyczny, otwierający postać Jezusa na świat pogan. Istnieje jednak, jak się zdaje, ważniejszy powód wymienienia akurat tych kobiet w genealogii Jezusa. Otóż związek każdej z nich był na swój sposób odstępstwem od normy (Tamar uwiodła Judę podstępem, Rachab była kananejską prostytutką, Rut cudzoziemką, Batszeba dopuściła się zdrady). Fakt, iż kobiety te znalazły swe miejsce w planach Opatrzności, przygotowuje czytelnika na nagły zwrot akcji: „Jakub [był] ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem” (Mt 1, 16). Choć Józef był prawnym ojcem Jezusa, to właśnie z Maryi narodził się Mesjasz. Następne wersety mają wyjaśnić ten paradoks.

Józefowi, który posądza Maryję o zdradę, ukazuje się we śnie anioł, który wyjawia mu (oraz czytelnikom) prawdę na temat ciąży Maryi. Scena ta posiada pewne ciekawe szczegóły. Józef nazwany jest człowiekiem sprawiedliwym. Chodzi tu prawdopodobnie o sprawiedliwość w znaczeniu wierności Prawu Mojżeszowemu, które ostro potępiało cudzołóstwo. Stąd też grecki wyraz kai w Mt 1, 19 powinien być tłumaczony jako „ale”: „…był człowiekiem sprawiedliwym, ale nie chciał narazić jej na zniesławienie”. Karą za cudzołóstwo przewidzianą przez Torę była śmierć. Oddalając Maryję, Józef paradoksalnie okazałby się człowiekiem miłosiernym, który snując ciemny domysł o tajemnym związku nie chce skazywać małżonki na poniesienie konsekwencji swojego czynu.

W tej sytuacji następuje interwencja Opatrzności. Podczas snu nawiedza Józefa anioł Pański – we frazeologii Starego Testamentu (dalej: ST), ze względu na szacunek i bojaźń wobec imienia Bożego, w ten sposób nazywano po prostu objawienie się Boga człowiekowi. Józef dowiaduje się od anioła, iż Dziecko poczęło się w sposób cudowny, za sprawą Bożą. Słowa o Duchu Świętym są raczej skierowane do czytelnika niż do bohatera opowieści, jest to bowiem pojęcie należące już do teologii chrześcijańskiej, choć ST wspomina np. o Bożym tchnieniu / duchu (hebr. ruach), które tworzy świat (Rdz 1) i daje życie (Rdz 2, 7). Tak też mógłby rozumieć słowa anioła św. Józef, jeśli by potraktować opis Mt dosłownie. Małżonek Maryi otrzymuje polecenie, by przyjąć ją do siebie i nadać Dziecku imię Jezus. Oznacza ono tyle, co „Jahwe jest zbawieniem”. Będąc posłusznym temu poleceniu, Józef ukazuje, że faktycznie uznaje Potomka Maryi za swoje dziecko. W ten sposób Jezus prawdziwie okazuje się zarówno Synem Bożym, jak i potomkiem Dawida. Kwestie prawne takiego rozwiązania oraz historyczność Dziewiczego Poczęcia zostaną przeanalizowane niżej, w osobnym segmencie.

Ewangelista przywołuje proroctwo o narodzinach Emmanuela (Iz 7,14), tłumacząc przy tym jego imię: Bóg z nami. W antycznej mentalności żydowskiej imię jest niczym innym, jak charakterystyką osoby, która je nosi. Poznać czyjeś imię to poznać prawdę o jego właścicielu. W toku Ewangelii Mateuszowej Jezus faktycznie zostanie ukazany jako „Bóg z nami”, szczególnie w scenie spotkania Zmartwychwstałego z uczniami: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (28, 20). Wokół samego proroctwa narosło wiele kontrowersji. Użyte przez Izajasza hebrajskie słowo alma nie oznacza ściśle dziewicy, lecz młodą dziewczynę. Nawet jeśli jej dziewictwo w chwili zaślubin jest domyślne i nawet jeśli zgodzimy się na wyraz dziewica (parthenos) obecny w przekładzie greckim, w samym proroctwie nie ma mowy o poczęciu bez udziału mężczyzny. Współcześni Izajaszowi fragment ów rozumieli zapewne w ten sposób: „młoda dziewczyna zajdzie w ciążę i urodzi syna”. Prorok koncentruje się raczej na wyjątkowości dziecka niż na osobliwym sposobie jego poczęcia. Czy fakt ten powinien nas niepokoić? Nie. Wnikliwa lektura obu Testamentów ukazuje, że wydarzenia w NT często wykraczają poza oczekiwania autorów ST. Z drugiej strony, dzięki NT poszczególne ustępy ST nabierają nowego, pełniejszego sensu, znajdują swe wyjaśnienie i ukazują prawdy NT jako od wieków obecne w planach Bożych. Jest to jedna z podstawowych reguł chrześcijańskiej interpretacji Biblii. Przykłady można mnożyć. Jednym z nich może być Psalm 22. Podmiot liryczny, mówiąc o zachowaniu od śmierci, ma na myśli usunięcie zagrożenia; dopiero refleksja chrześcijańska dostrzegła w nim obraz Chrystusa triumfującego nad śmiercią.

Gdy Jezus się rodzi w Betlejem, ze Wschodu przybywają magowie (magoi) podążający za gwiazdą i szukający nowo narodzonego króla żydowskiego. Zwracają się z prośbą o pomoc do Heroda, który z kolei zwołuje arcykapłanów i uczonych ludu, by dowiedzieć się o miejscu narodzin Mesjasza. Usłyszawszy, że chodzi o Betlejem judzkie, magowie ponownie podążają za gwiazdą i trafiają do domu Józefa i Maryi.

Jest to fascynujący fragment, w którym Mateusz ukazuje w całej okazałości swój kunszt jako teolog i jako pisarz. Magowie, zwani w Biblii Tysiąclecia mędrcami oznaczają pogańskich kapłanów-uczonych; próbowano utożsamiać ich z Babilończykami, Persami i wyznawcami zoroastryzmu. Choć magia i astrologia są potępiane w Biblii, Mateuszowi mędrcy nie są postaciami negatywnymi. Ukazują oni mądrość pogańską, która drogami ludzkiego poznania usiłuje dotrzeć do Boga. Jako tło ST dla obrazu magów służą: wyrocznie poganina Balaama (Lb 23-24, zwł. 24, 17) i hołd złożony Izraelowi przez obce narody (Ps 72, 10; Iz 60,6). Są oni przeciwstawieni żydowskim znawcom Pisma: mędrcy nie znając Objawienia poszukują króla żydowskiego, Żydzi mają Pismo, ale nie robią z niego właściwego użytku. W opisie pojawiają się ponadto dyskretne aluzje do Męki: Herod „zebrał wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu” na naradę (Mt 2, 4), w Mt 26, 4 arcykapłani i starsi ludu „odbyli naradę, żeby Jezusa podstępnie pochwycić i zabić”. W 2, 3 na wieść przyniesioną przez magów „przeraził się Herod, a z nim cała Jerozolima”; w 27, 22. 25 „wszyscy” i „cały lud” wołają do Piłata, by ukrzyżował Jezusa. Mędrcy poszukują „króla żydowskiego” (określenie to jest dla ewangelistów tożsame z zapowiadanym przez proroków Mesjaszem z rodu Dawida); „królem żydowskim” zostaje nazwany Jezus podczas procesu przed Piłatem, tak też określa Go titulus crucis. Jako ciekawostkę można dodać fakt, iż Herod Wielki, choć (pozostając zależnym od Rzymian) panował nad Izraelem, sam nie był Izraelitą, lecz Idumejczykiem, cudzoziemcem.

Wiele dyskusji poświęcono naturze i dacie ukazania się tajemniczej „gwiazdy”. Próbowano wiązać ją z supernową, kometą lub rzadką koniunkcją planet (wyjątkowa koniunkcja Jowisza i Saturna miała miejsce w 7 r. p.n.e.). Patrząc jednak na opis ewangelisty (gwiazda, która pojawia się i znika, która prowadzi magów do Palestyny i zatrzymuje się nad domem Józefa i Maryi w Betlejem), chodzi tu raczej o jakieś cudowne zjawisko, a nie prozaiczny fenomen przyrodniczy.

Zazdrosny i zawiedziony przez magów Herod wpada w gniew i rozkazuje zabić wszystkich chłopców w Betlejem do lat dwóch, adekwatnie do usłyszanego od mędrców czasu ukazania się gwiazdy. Snuto domysły na temat liczby zabitych dzieci; w miasteczku takim jak Betlejem byłoby ich zapewne nie więcej, niż pięćdziesięcioro. Józef po raz kolejny otrzymuje objawienie we śnie i ucieka wraz z Maryją i Jezusem do Egiptu. W ten sposób zostaje zbudowane podobieństwo między Herodem a faraonem nakazującym mordować męskich potomków Hebrajczyków, Jezus zostaje zaś zestawiony z Mojżeszem, który ocalał od rzezi – i dzięki temu w przyszłości będzie mógł wyprowadzić Izraela z niewoli. Zauważmy jednak, że Józef udaje się najpierw do Egiptu. W ten sposób staje się on podobny do innego Józefa – tego, który na skutek złośliwości braci znalazł się w Egipcie, a który miał później ocalić ten kraj i rodzinę swego ojca, Izraela, od śmierci głodowej. Słowa z Mt 2, 20 mówiące o śmierci Heroda są niemal powtórzeniem Wj 4, 10.

Józef powraca do Izraela, lecz obawiając się rządzącego w Judei Archelaosa, udaje się on do Nazaretu w Galilei. W ten sposób nie tylko zostaje wyjaśniony fakt dorastania Jezusa w Nazarecie, następuje bowiem zespolenie geografii z teologią. Z jednej strony Jezus miał wychować się i nauczać w ziemi należącej do Izraela, z drugiej zaś „Galilea pogan” niejako zwiastuje przyszłą, uniwersalną misję Kościoła (por. Mt 28, 19). Wzmiankując osiedlenie się rodziny Jezusa w Nazarecie, Mt przywołuje słowo Pisma: „Nazwany będzie Nazarejczykiem”. Problem w tym, że w dosłownym brzmieniu słów tych brak zarówno w ST jak i w pozostałej literaturze żydowskiej. Jako proroctwo raczej nie odnosi się do miejscowości, nazwa Nazaret bowiem pojawia się na piśmie dopiero w NT. Mateusz ma raczej na myśli nazirejczyka, a więc osobę specjalnie poświęconą Bogu (por. Lb 6, 1-21). W ST nazirejczykami byli Samson i Samuel. Wysnuwano też inne hipotezy, np. nawiązanie Mateusza do odrośli (hebr. neser) z pnia Jessego (por. Iz 11, 1).

Narodziny i dzieciństwo Jezusa według św. Łukasza

Autorstwo Trzeciej Ewangelii kanonu oraz Dziejów apostolskich przypisywane jest Łukaszowi przez liczne źródła sięgające II w. n.e. Ewangelia została napisana przez człowieka dobrze wykształconego, znającego greckie gatunki i formy literackie. Czas spisania księgi określa się na ok. 80 r. n.e., mogła zatem powstawać równolegle z Mt. Miejsce jej zredagowania jest trudne do określenia (Grecja? Antiochia? Rzym?). Należy podkreślić, iż wedle powszechnej opinii badaczy NT, Mateusz i Łukasz nie znali nawzajem swych dzieł, aczkolwiek korzystali często z tych samych lub podobnych źródeł. W narracjach o dzieciństwie szczególnie wyraźnie uwydatniają się podobieństwa i różnice między tradycjami, z których każdy ewangelista czerpał.

Narracja Łukaszowa jest znacznie bardziej rozbudowana od Mateuszowej; wiele miejsca poświęcono ukazaniu (stworzeniu?) połączenia między dzieciństwem Jezusa i Jana Chrzciciela. Postaci te zestawione są ze sobą na zasadzie kontrastu. Anioł zwiastuje ojcu Jana wieść o poczęciu syna w najświętszym miejscu w Świątyni jerozolimskiej, Maryi ukazuje się on w zaciszu domu na prowincji. Kontrast dostrzegano niekiedy także w tym, że odpowiedzią Zachariasza jest niedowiarstwo, Maryi zaś – ufność. Jest to raczej fałszywy trop, gdyż oboje zadają aniołowi podobne pytanie (zob. Łk 1, 18. 34), choć w toku narracji Maryja jest niewątpliwie ukazana jako wzór osoby wierzącej. W kontekście kontrastu bardziej godny uwagi jest fakt wyższości Maryi (Jezusa) nad Elżbietą (Janem). Elżbieta poczyna syna w wieku starczym, Maryja staje się brzemienna bez udziału męża. Jan ma być „wielkim” (1, 15), Jezus będzie „nazwany Synem Najwyższego” (1, 32) Spotkanie Maryi z Elżbietą, która rozpoznaje w Niej „Matkę mego Pana” stanowi zapowiedź rozpoznania Jezusa przez Jana Chrzciciela (Jan zresztą rozpoznaje go już teraz, co sygnalizuje poruszeniem się w łonie swej matki). Spośród pomniejszych szczegółów zwróćmy uwagę na fakt, iż Jan przychodzi na świat nieco wcześniej, niż Jezus – staje się on tym samym poprzednikiem Jezusa także poprzez swoje narodzenie, podobnie jak przez późniejszą działalność i śmierć. U Łukasza to Maryja otrzymuje wiadomość od anioła; wynika to zapewne z redakcyjnej strategii Łk, który upodobnił Zachariasza i Elżbietę do Abrahama i Sary. W Rdz to Abrahamowi Bóg zapowiada syna; dla Łukasza starotestamentowym odpowiednikiem Maryi jest niewolnica Hagar, do której przemówił Pan.

W segmencie poświęconym narodzeniu i dzieciństwu Jezusa najsilniej uwydatniają się różnice między Mt i Łk. Jezus przychodzi na świat w Betlejem, nie jest to jednak miejsce zamieszkania Maryi i Józefa. Zbawiciel rodzi się bowiem w trakcie podróży z Nazaretu do Betlejem na „spis ludności w całym państwie”. Jakby mimochodem, ewangelista wspomina imię cesarza Augusta. Był to właściwie przydomek, tytuł, jaki nadał sobie cesarz Oktawian (panował od 27 r. p.n.e. do 14 r. n.e.). Oprócz tytułu august („boski”), określał się także jako princeps („pierwszy”, „najlepszy”) oraz pontifex maximus („najwyższy kapłan”); kolejni cesarze przejęli te tytuły i określenia. Z osobą Oktawiana związany jest także początek epoki zwanej pax romana („pokój rzymski”), wynikający ze zbudowania silnego, dobrze zarządzanego państwa. Widzimy zatem ciekawe podobieństwo z Mt: tak jak za twardych rządów króla-Idumejczyka w miasteczku Betlejem narodził się król żydowski z rodu Dawida, tak też Zbawiciel, Mesjasz i Pan narodzony na marginesie obszaru i społeczeństwa Imperium, rzuca wyzwanie temu, który rości sobie prawo do bycia „boskim”, „najwyższym” i wprowadzającym pokój.

Poprzez narodziny Jezusa poza gospodą oraz pokłon pasterzy (a nie magów) Łukasz wprowadza do swej narracji, obecny także w hymnie Maryi, motyw ubóstwa, do którego chętnie powraca w dalszej części Ewangelii (np. w 16, 19-30; 19, 1-10). Podczas gdy magowie poszukiwali króla żydowskiego, w ustach anioła ukazującego się pasterzom Dziecię nazwane jest Zbawicielem, Mesjaszem i Panem (2, 11). Jezus leżący w stajni nie tylko stanowi zobrazowanie słów o tym, że „Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Łk 9, 58). Łukasz trzykrotnie wspomina o tym, że Dziecię zostało położone w żłobie. Co zwykle kładzie się w żłobie? Pokarm. Jezus jest Tym, Który nie tylko sam karmi się Słowem Bożym (Łk 4, 4; por. Mt 4, 4), ale też daje je na pokarm ludziom (5, 1; 10, 38-42), na końcu zaś ziemskiego życia daje do spożycia swoje Ciało i Krew (22, 14. 19-20). Gospodarzem okazuje się Ten, dla Którego nie było miejsca w gospodzie.

Dalsze epizody, tj. ofiarowanie Jezusa w świątyni oraz pielgrzymka do Jerozolimy na Paschę ukazuje Jezusa i Jego rodzinę jako podległych Prawu Mojżesza i przestrzegających żydowskich norm religijnych. Zauważmy, że w przeciwieństwie do Mt, przedstawiciele judaizmu (kapłan Zachariasz i jego żona Elżbieta, prorokini Anna, starzec Symeon) są postaciami pozytywnymi, reagującymi z radością na zjawienie się Chrystusa. Dodatkowo radość uczonych i proroków łączy się z weselem prostego ludu, uosabianego przez pasterzy. Powodem wesela „ludzi dobrej woli” jest wypełnienie się Bożych obietnic w Jezusie. Przyznaje to Symeon (Łk 2, 29-30), zaś w trakcie swej działalności Chrystus zachęca, by pójść w ślady starca: „Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli” (10, 23-24). Łukasz, podobnie jak Mateusz, nawiązuje dyskretnie do przyszłej męki i śmierci Jezusa (proroctwo Symeona). Ukazując Jezusa jako żydowskiego Mesjasza, jednocześnie otwiera Jego postać na świat pogan. Najdobitniej tę dwuwymiarową prawdę oddają słowa Symeona: „światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (2, 32). Zauważmy, że ewangelista kieruje uwagę czytelnika ku Jerozolimie. Miasto Boże jest ośrodkiem nie tylko życia religijnego Żydów, ale także młodego Kościoła (Dz 1-7). W ten sposób zostaje podkreślona ciągłość między Starym i Nowym Przymierzem. Fragment o dwunastoletnim Jezusie w Świątyni jest wynikiem zastosowanej tu strategii literackiej, która prezentuje u młodego bohatera jego cechy z życia dorosłego.

Narodziny i dzieciństwo Jezusa z perspektywy historycznej

Powszechnie uważa się, że narracji o dzieciństwie z Mt i Łk 1-2 nie powinno traktować się ściśle dosłownie. Są to opowiadania, w których teologia góruje nad historią. Ich zadaniem jest przede wszystkim przekazywanie prawd wiary. Każdy ewangelista przejął pewne tradycje, a po części także pewne formy literackie (schemat objawień we śnie w Mt, judeochrześcijańskie hymny w Łk), które następnie zaadaptował na potrzeby swego dzieła, jakim była Ewangelia (i Dzieje – w przypadku Łukasza). Należy jednak ustrzec się drugiej skrajności, nie wolno mianowicie twierdzić, iż ewangeliczne narracje o dzieciństwie nie mają nic wspólnego z historią.

Na ogół przyjmuje się, że Jezus faktycznie urodził się u schyłku panowania Heroda Wielkiego, a więc przed 4 r. przed Chrystusem (wtedy to umarł Herod). Dlaczego jednak Jezus przyszedł na świat przed narodzeniem Jezusa? Otóż nasza obecna chronologia lat przed naszą erą i naszej ery opiera się na wyliczeniach Dionizego Małego, żyjącego w VI w. Niestety, pomylił się on, wyliczając datę narodzin Pana na 754 rok od założenia Rzymu. Na jego usprawiedliwienie należy zaznaczyć, że wiele dat ze starożytności nie jest pewnych i w toku rozwoju badań historycznych było poddawanych wielokrotnej rewizji. Data dzienna narodzin Jezusa – w przeciwieństwie do daty Jego śmierci – jest nieznana; niektórzy – opierając się na wskazówkach z Łk 1-2 (poczęcie Jana w święto żydowskie, narodziny Jezusa 15 miesięcy później) próbowali takową oszacować. Nie jest pewne, skąd wzięła się data 25 grudnia (por. rozdział: Narodziny Jezusa w liturgii, zwyczaju i sztuce).

Istnieją realne podstawy, by uznać, iż Jezus faktycznie był potomkiem Dawida – nawet pomimo licznych sprzeczności między rodowodami z Mt 1 i Łk 3. Istniały próby pogodzenia tych list, np. wskazując na rozróżnienie między ojcami prawnymi – na mocy prawa lewiratu – i biologicznymi, przez co genealogie mogły się różnić w zależności od przyjętego kryterium; różną liczbę przodków tłumaczono natomiast tym, że każda z nich może być jedynie poglądowym skrótem. Wątpliwości można jednak rozwiązać prościej: nie o to tutaj chodzi, by rozstrząsać szczegóły genealogii Jezusa (por. 1 Tm 3-4; Tt 3, 9), np. tego, czy ojcem Józefa był Jakub (Mt 1, 16), czy Heli (Łk 3, 23). Pewną podpowiedź mogą stanowić genealogie w 1 Krn. Poprzez wskazanie rodowodu Jezusa ukazana zostaje Jego tożsamość Izraelity, skupiającego w sobie dzieje narodu wybranego (Mt 1, 1) a także jako Syna Bożego i Zbawcy całej ludzkości: „Jezus… był, jak mniemano, synem Józefa… syna Adama, syna Bożego” (Łk 3, 23. 38).

Wielu historyków wysuwa wątpliwości odnośnie do tego, czy Jezus faktycznie przyszedł na świat w Betlejem. Choć poświadczają to niezależnie Mt i Łk, pewne szczegóły w ewangeliach każą poddawać to twierdzenie w wątpliwość. W Nazarecie nikt zdaje się nie wiedzieć o pochodzeniu Jezusa z Betlejem. Zauważmy, że Mateusz i Łukasz zmagają się z problemem, jak wyjaśnić osobliwy fakt, że Jezus, narodzony w mieście Dawida, spędził młodość w Nazarecie. Obierają oni zgoła inne strategie. W Mt z początku Józef mieszka z Maryją w Betlejem, do Galilei uciekają oni natomiast przed Herodem i jego następcą. W Łk rodzina Jezusa od początku mieszka w Nazarecie, do zjawienia się w Betlejem zmusza ją jednak spis ludności za czasów Kwiryniusza (spis, dodajmy, mający miejsce 10 lat po śmierci Heroda, właśnie wtedy, gdy Archelaos utracił władzę; były jednak także inne spisy, jeden z nich w 8 r. p.n.e.). O rzezi niewiniątek nie wspominają ówcześni historycy, choć wzmiankują oni inne zbrodnie Heroda; pielgrzymka magów zdaje się zawierać w sobie pewne sprzeczności i luki w logice (tekst ST i proroctwo Malachiasza nie były wiedzą tajemną, zresztą po co mędrcy zasięgali rady Heroda, skoro prowadziła ich gwiazda?). Wreszcie zagadkowe zdaje się milczenie Jana Ewangelisty na temat narodzin Jezusa w Betlejem, choć Jego pochodzenie z Nazaretu zdaje się gorszyć Żydów (zob. np. J 1, 46; 7, 52). W jednym z fragmentów oskarżenie to zostaje sformułowane wyjątkowo dosadnie: „Czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem, skąd był Dawid?” (J 7, 41-42). Na ten zarzut Janowy Jezus nic nie odpowiada.

Pojawia się tutaj podobny problem jak w przypadku genealogii. Pozwolę sobie w tym miejscu zacytować fragment jednego z dokumentów Papieskiej Komisji Biblijnej: „Biorąc pod uwagę różnice i zbieżności, które znajdujemy w Ewangeliach dzieciństwa dwóch ewangelistów, należy podkreślić, że objawienie zbawcze zawiera się w tym, co dotyczy osoby Jezusa, jego relacji do historii Izraela i do świata… Różnice (…) odnoszą się do kwestii drugorzędnych w stosunku do roli osoby Jezusa, Syna Bożego i Zbawiciela ludzi – to przesłanie jest wspólne dla obu ewangelistów” (PKB, Natchnienie i prawda Pisma Świętego). U Jana spór między Żydami o miejsce pochodzenia Jezusa zaciemnia im prawdę o Jego osobie, por. także Mt 13, 54-58. Co do samego Betlejem, można zauważyć, że wskazanie na miasto Dawida jako miejsce narodzin Zbawiciela nie jest (niezależnym) pomysłem dwóch ewangelistów, ale szczegółem przejętym z jakiejś wcześniejszej tradycji, redaktorzy Ewangelii włożyli zaś wiele wysiłku, by zharmonizować ten przekaz z pochodzeniem Jezusa z Nazaretu.

Dziewicze poczęcie

Dziewicze poczęcie Jezusa (nie mylić z Niepokalanym Poczęciem – odnosi się ono do Maryi, jako poczętej bez grzechu pierworodnego) jest tematem na tyle ważkim i kontrowersyjnym, że zdecydowałem się poświęcić mu osobny segment. Jest to jedna z prawd wiary zawartych w Credo: za sprawą Ducha Świętego [Jezus] przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. W kontekście tego, co było powiedziane wyżej na temat Ewangelii dzieciństwa, może pojawić się pytanie: czy dziewicze poczęcie jest faktem historycznym? Czy należy je rozumieć dosłownie, czy też na sposób symboliczny?

Poza ewangeliami dzieciństwa Łk i Mt, w NT nie znajdujemy informacji o dziewiczym poczęciu Jezusa, Józef zaś jest po prostu nazywany Jego ojcem. Dwaj ewangeliści opowiadają jednak o tym wydarzeniu nadzwyczaj zgodnie i to niezależnie od siebie. Ich narracje, zestawione ze sobą, zdają się wręcz dopełniać, jako że Mateusz opowiada historię z perspektywy Józefa, Łukasz zaś – z punktu widzenia Maryi. Podkreślają oni, iż Maryja poczęła wówczas, gdy była już zaślubiona z Józefem (Mt 1, 18; Łk 1, 26), ale jeszcze zanim doszło do skonsumowania małżeństwa (Mt 1, 25, gdzie słowa „aż do” niekoniecznie oznaczają późniejsze współżycie; Łk 1, 34). Jest to zgodne ze zwyczajami żydowskimi, gdzie małżonkowie nie zaczynali żyć wspólnie od razu po zaślubinach. Dalej, ewangeliści zgodnie informują o poselstwie anielskim, które zostało ujęte w typową dla ST formę literacką (zawierającą m.in. zachętę, by się nie lękać, zapowiedź poczęcia i narodzin dziecka, imię i przyszłe losy potomka), dzięki któremu rodzice Jezusa (Józef w Mt i Maryja w Łk) dowiadują się o cudownym sposobie poczęcia Jezusa. Choć ST zawierał ideę Bożego synostwa (w odniesieniu do króla Izraela, np. W Ps 2, 7), nie było ono jednak rozumiane tak dosłownie, jak ma to miejsce w Ewangeliach. Wyżej ukazałem, że ST nie zapowiada wprost dziewiczego poczęcia, to raczej chrześcijanie rozpoznali w proroctwie Izajasza zapowiedź sytuacji Maryi. Nie mają zatem racji ci, którzy chcą tu widzieć fikcję stworzoną na bazie Starego Testamentu. Inni dopatrywali się w dziewiczym poczęciu źródeł pogańskich, gdzie istnieją mieszane pary bogów i ludzi, z których rodzą się herosi. Jest to niezrozumienie myśli i teologii hebrajskiej. W narracji ewangelicznej nie dochodzi do seksualnego kontaktu między Bogiem i Maryją (jak miało to miejsce w mitologiach ludów ościennych); poczęcie Jezusa należy raczej rozumieć jako stwórczy akt wszechmocnego Boga, przypominający utworzenie świata i człowieka w Rdz 1-2.

Dalej, jak należy rozumieć ojcostwo Józefa? Dlaczego w ogóle podawać jego genealogię, skoro Jezus nie był jego synem? Wielu szydziło z tego paradoksu, np. George Orwell w jednym ze swoich tekstów wskazał na ten fakt jako na sztandarowy przykład dwójmyślenia (przyjmowania jednocześnie za prawdziwe dwóch wykluczających się wersji). Ponownie, osoby wysuwające takie zarzuty wykazują ignorancję wobec myślenia semickiego. Dla Żydów ojciec prawny był zawsze ojcem realnym, nawet jeśli wszyscy dobrze wiedzieli, że nie jest on ojcem biologicznym. I tak na przykład, gdy, zgodnie z zasadą prawa lewiratu, krewny bezdzietnie zmarłego brał za żonę wdowę, pierwszy syn narodzony z tego związku był uważany za potomka zmarłego krewnego (por. Pwt 25, 5-6). Nie ma zatem sprzeczności między dziewiczym poczęciem i nazywaniem Józefa ojcem Jezusa tak długo, jak jesteśmy świadomi tego rozróżnienia na ojcostwo biologiczne i prawne.

Jako uzupełnienie można dodać, że historia o dziewiczym poczęciu była tak niezwykła i niewygodna, że istnieje znikome prawdopodobieństwo zmyślenia jej przez chrześcijan. Już w II w. atakował ją poganin Celsus, twierdząc, że „tak naprawdę” Jezus był dzieckiem z nieprawego łoża; plotka ta była popularna wśród Żydów i została włączona do Talmudu. Jak jednak podkreśla wielu wybitnych biblistów, wśród nich słynny badacz Jezusa historycznego, ks. John Meier, są to zwykłe oszczerstwa będące reakcją na trudny do przyjęcia przekaz Ewangelii (można to porównać z oskarżaniem Apostołów o kradzież ciała Jezusa z grobu w celu sfabrykowania zmartwychwstania). Tenże ks. Meier zauważa, że o ile ktoś nie neguje z góry istnienia cudów, nie ma większych przeszkód, by uznać dziewicze poczęcie Jezusa za wydarzenie historyczne.

Zrozumieć Boże Narodzenie

Zaznaczyłem wyżej, że w narracjach o dzieciństwie Jezusa historia jest podporządkowana refleksji teologicznej. Jaką myśl zatem pragną nam przekazać ewangeliści?

Jezus jest prawdziwym Synem Bożym, który przychodzi na świat dla naszego zbawienia. Jego życie stanowi wypełnienie się proroctw i kulminację historii zbawczej, łączy w sobie wielkie postaci historii Izraela (Dawida, Mojżesza, Samuela). Każdy ewangelista na swój sposób czerpie z bogactwa ST. Mateusz, poza pośrednimi aluzjami, wstawił do swojej narracji szereg cytatów z ST; miały one służyć przede wszystkim polemice z Żydami i wskazywać na Jezusa jako prawdziwego Mesjasza. Warto zaznaczyć, że bardziej prawdopodobne było wstawienie cytatów do gotowych narracji, niż stworzenie opisu na podstawie fragmentu ST. Łukasz, poza umieszczeniem w narracji licznych pobożnych Żydów i osadzenia wielu scen w przestrzeni Świątyni Jerozolimskiej, wykorzystał bazujące na ST hymny judeochrześcijańskie, które po zaadaptowaniu przez ewangelistę przybrały postaci kantyku Maryi, Zachariasza, itd. Jednocześnie postać Jezusa stanowi otwarcie się na świat pogan; choć Łukasz jest znany ze swego uniwersalizmu, dobitniejszy przykład stanowią jednak Mateuszowi magowie. Mateusz zdecydowanie mocniej akcentuje godność Jezusa jako króla, Łukasz widzi w Nim bardziej wybawcę ubogich. Obaj ewangeliści zgodnie prezentują jednak Jezusa jako Zbawiciela (Mt 1, 21; Łk 2, 11). Narodziny Jezusa są czymś, co porusza niebo (gwiazda w Mt; przybycie aniołów do pasterzy w Łk) i ściąga do Betlejem pielgrzymów (magowie w Mt, pasterze w Łk). Łukasz ukazuje radość ludzi z powodu przyjścia Mesjasza, Mt prezentuje bardziej zniuansowany obraz, gdzie wyjście Boga naprzeciw człowiekowi zawsze stanowi połączenie przyjęcia z odrzuceniem.

W Ewangeliach dzieciństwa zawarta jest zapowiedź Męki. Nie jest to zaskakujące, zważywszy na fakt, iż refleksja chrystologiczna rozwijała się począwszy od śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Jezus stanowi wyzwanie rzucone (fałszywym) panom tego świata. W scenie kuszenia na pustyni szatan pyszni się tym, że ma w posiadaniu „wszystkie królestwa ziemi oraz ich przepych”, które gotów jest podarować w zamian za oddanie mu pokłonu. Jest to podwójne kłamstwo, które Jezus obnaża na dwa sposoby: pozostając posłuszny Woli Bożej, prawdziwie obejmuje ziemię w posiadanie (Mt 28, 18). Jest on Tym, Który przychodzi do swojej własności (J 1, 11). Tak jak w ST Bóg dokonał sądu nad bogami Egiptu (Wj 12, 12) wyprowadzając swój lud z niewoli, tak też Jezus przybywa by odbyć sąd nad światem i przyciągnąć wszystkich do siebie (por. J 12, 31-32). W Mt 2 fałszywego pana ziemi uosabia Herod-faraon, Łk natomiast wskazuje dyskretnie na „boskiego” cesarza Augusta. Potraktowanie Jezusa jako rywala świeckich władców stanie się głównym oskarżeniem wobec Jezusa na procesie przed Piłatem. Zastanawiające, że choć w Łukaszowej narracji o dzieciństwie Herod nie odgrywa większej roli (poza stanowieniem chronologicznego punktu odniesienia: Łk 1, 5), to jego syn, Antypas, pojawia się jako ten, który czyha na życie Jezusa (13, 31-33) i jest przez chwilę sędzią w Jego procesie (fakt wzmiankowany tylko w Łk).

Ewangeliści prezentują wreszcie szlachetne postaci rodziców Jezusa, dzięki którym otwarta została ścieżka dla Bożego działania w świecie. Częściej mówi się tutaj o postaci Maryi, którą Łukasz przedstawił tak sugestywnie, że legenda chrześcijańska dostrzegła w nim pierwszego malarza ikon. Łk ukazuje Maryję jako wierną Służebnicę Pańską, która z jednej strony została hojnie obdarowana, z drugiej jest otwarta na współpracę z Bogiem i wykorzystanie otrzymanych łask. Zgadzając się na zrodzenie Syna Bożego staje się Tą, Którą „odtąd błogosławić będą wszystkie pokolenia” (Łk 1, 48). Nawiasem mówiąc, powtarzająca się w Łk formuła o „zachowywaniu i rozważaniu tych spraw” przez Maryję nie powinna być odczytywana jako sugestia, iż Łukasz kontaktował się z Maryją w celu wiernego napisania Ewangelii. Ewangelista akcentuje w ten sposób kolejne etapy duchowego dojrzewania Maryi i rozumienia przez Nią tajemnic Bożych.

Nie powinniśmy pomijać milczeniem cichej osoby św. Józefa. Zauważmy, że w narracji Mt stanowi on niejako zwierciadło postaci Maryi w Łk. On także jest wiernym sługą pańskim, który poprzez swoje posłuszeństwo dwukrotnie ratuje Syna Bożego i Jego Matkę: najpierw przed osądzeniem za cudzołóstwo, a następnie wyprowadzając Ich z dala od władzy mściwego Heroda. Jego zupełne milczenie w połączeniu z wykonywaniem poleceń anioła czyni go człowiekiem zawierzenia i aktywnego działania. Można pokusić się o stwierdzenie, że poprzez objawianie swej woli Maryi i Józefowi, którzy następnie podejmują konkretne działania, ukazana zostaje inna ufność, ta, jaką Bóg ma wobec człowieka. Ufność ta zostanie później wyrażona przez Jezusa poprzez powierzenie ludziom zadania kierowania Kościołem Świętym (Mt 16, 18-19; 28, 18-20; Łk 22, 32; Dz 1, 8; J 20, 21-23; 21, 15-17). Jeśli do narracji Mt-Łk dodamy refleksję Janową, możemy się pokusić o ciekawy wniosek praktyczny: nie tylko za sprawą Jezusa człowiek stał się dzieckiem Bożym, ale także dzięki człowiekowi Bóg mógł stać się człowiekiem i mieszkać między nami. Podobnie jak Maryja nosiła w sobie Słowo Boże, które przyszło na świat dzięki Jej posłuszeństwu, tak też my poprzez swoje posłuszeństwo Słowu Bożemu możemy urzeczywistniać je w naszym życiu.

Narodzenie Pańskie: w liturgii, zwyczaju i sztuce

Uroczystość Narodzenia Pańskiego była świętowana począwszy od IV w. pod datą 25 grudnia. W ciągu kolejnych dni wypada szereg innych świąt: święto św. Szczepana, pierwszego męczennika (26 grudnia, towarzyszy mu poświęcenie owsa. Na pozór osobliwe zestawienie ze sobą narodzin i śmierci posiada swoją logikę: męczeństwo jest narodzeniem się dla Królestwa Bożego), święto św. Jana Apostoła (27 grudnia, poświęcenie wina), święto Świętych Młodzianków (dzieci zabitych w Betlejem z rozkazu Heroda, 28 grudnia), niedziela Świętej Rodziny (pierwsza niedziela po Narodzeniu Pańskim), Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki (1 stycznia, zakończenie oktawy Narodzenia Pańskiego; święto nakazane, tj. wymagające obecności na Eucharystii pod grzechem ciężkim), Uroczystość Objawienia Pańskiego (potocznie: Trzech Króli, poświęcenie kadzidła i kredy, którą wedle zwyczaju wypisuje się na drzwiach inicjały: K (C) + M + B + [rok]; święto nakazane), święto Chrztu Pańskiego (pierwsza niedziela po 6 stycznia).

Pochodzenie daty 25 grudnia nie jest pewne, bodaj najpopularniejsze wyjaśnienie wiąże się z przypadaniem w tym czasie najkrótszych dni w roku. Zarówno ją, jak i liczne zwyczaje świąteczne próbowano wiązać ze zwyczajami pogańskimi. Nie zawsze jest to uzasadnione, choć jest potwierdzone w przypadku niektórych obyczajów, np. zostawianie pustego miejsca przy stole wywodzi się od kultu zmarłych przodków (por. obrzędy Dziadów). Niezależnie od tego, jaka jest prawda, miejmy świadomość, iż zawsze jest to tylko forma, która nie narusza (a w każdym razie nie powinna) samej treści Bożego Narodzenia, jaką jest przyjście Boga na świat dla zbawienia człowieka.

W sztuce chrześcijańskiej oczywiście dokonano syntezy obrazów z Mt i Łk, tak więc widzimy na przedstawieniach mędrców, którzy tłoczą się obok pasterzy w „szopie bydłu przyzwoitej i to jeszcze źle pokrytej” (po prawdzie, biorąc poprawkę na realia Palestyny, właściwsze byłoby mówienie o grocie, niż drewnianej szopie; zdawali sobie z tego sprawę budowniczowie Bazyliki Narodzenia w Betlejem, gdzie jako miejsce narodzenia Jezusa wskazuje się grotę, na której wzniesiono świątynię). Połączenie tych dwóch obrazów, zarówno w malarstwie, jak i w poezji, jest jak najbardziej zgodne z zasadą czytania Biblii jako całości i interpretowania każdego jej fragmentu w odniesieniu do szerszego kontekstu. Narodziny Jezusa i Jego życie ukryte stały się na równi z Męką inspiracją dla morza literatury apokryficznej, która z jednej strony służyła celom apologetycznym (np. przedstawiano w niej „braci” Jezusa jako dzieci Józefa z pierwszego małżeństwa), z drugiej prezentowała poglądy autorów na pewne kwestie teologiczne (np. refleksje nad samoświadomością Jezusa jako Syna Bożego), z trzeciej zaś miała zaspokoić ciekawość ludzi żądnych szczegółów o życiu Jezusa (np. barwne opisy dziwów w trakcie ucieczki do Egiptu). Godzien uwagi jest fakt, iż niektóre szczegóły z apokryfów na stale zagościły w sztuce chrześcijańskiej (np. wół i osioł jako „publiczność” obserwująca wydarzenia w stajence). Lektura apokryfów może być w pewnym sensie pouczająca: człowiek chciałby ze szczegółami poznać wszystkie tajniki Boże, nie jest jednak do tego powołany. Objawienie nie przekreśla Tajemnicy. Jeśli trzydzieści lat życia Jezusa nie zostało opisanych w ewangeliach, oznacza to, że Opatrzność miała po temu swoje powody, człowiek zaś nie powinien grzeszyć zbytnią dociekliwością, gdyż zamiast odpowiedzi znajdzie własne fantazje.

W legendzie chrześcijańskiej rozwojowi uległy zwłaszcza postaci mędrców. Dość szybko przerobiono ich na królów, inspirując się treścią Ps 72, 10 i Iz 60,6. Złoto, kadzidło i mirrę interpretowano już w starożytności jako wzgląd na różne oblicza Jezusa: królewskie, boskie i ludzkie (mirra jako wonność pogrzebowa, por. J 19, 39). Jest to odczytanie raczej wykraczające poza intencje ewangelisty, choć zapewne nie jest z nimi sprzeczne. Snuto liczne domysły na temat imion i liczby magów (od dwóch do nawet dwunastu), z czasem przyjęło się mówić o trzech mędrcach o imionach Kasper, Melchior i Baltazar. Legendy mówiły o ich działalności misjonarskiej i męczeńskiej śmierci; domniemane relikwie magów od czasów średniowiecza znajdują się w katedrze w Kolonii, gdzie spoczywają w złotym relikwiarzu, stanowiącym arcydzieło sztuki złotniczej. Zdecydowanie częściej od pasterzy byli oni przedstawiani na wizerunkach (jeden z nich zazwyczaj z ciemną karnacją). Pierwszą szopkę miał zbudować św. Franciszek, później motyw pasterzy stał się popularny w kręgach protestanckich. Jeśli spojrzeć na liturgię i życie modlitewne kościoła, narracja Łukaszowa okazała się zdecydowanie bardziej wpływowa. Wystarczy tu wspomnieć, że kantyki z Łk 1-2 stanowią stałe elementy poszczególnych godzin brewiarzowych; sam Magnificat był adaptowany nieskończoną liczbę razy przez geniuszy muzyki wszystkich epok. Pieśń aniołów z Łk 2, 14 stanowi pierwsze słowa hymnu „Chwała na wysokości Bogu”, śpiewanego w niedziele, święta i uroczystości (poza Adwentem i Wielkim Postem). Modlitwa „Anioł Pański” stanowi połączenie motywów z Łk i J, zaś cztery spośród pięciu Tajemnic Radosnych Różańca Świętego mają pochodzenie Łukaszowe. Nawet sama modlitwa „Zdrowaś Mario”, a przynajmniej jej pierwsza część, jest wzięta z Łk 1, 28. 42.

W poezji, na którą składają się kolędy i pastorałki, można wyróżnić następujące wątki: radość z powodu narodzin Zbawiciela („Ach, witaj Zbawco, z dawna żądany”), ubolewanie nad Jego ziemską nędzą („opuściłeś śliczne niebo, / obrałeś barłogi”), zaduma nad niezwykłym paradoksem Wcielenia („…witaj dwakroć narodzony, / raz z Ojca przed wieków wiekiem, / a teraz z Matki człowiekiem”) Śpiewający zwracają się często do pasterzy („Do szopy, hej, pasterze”), rzadziej do mędrców/króli („Mędrcy świata, monarchowie, / gdzie spiesznie dążycie?”), często deklarując przyłączenie się wiernych do hołdu („my zaś sami… za wami pośpieszymy”, „I my czekamy / na Ciebie, Pana”). Być może najlepiej paradoksalny i cudowny fenomen Bożego Narodzenia oddaje „Pieśń o Narodzeniu Pańskim”, arcydzieło autorstwa Franciszka Karpińskiego. Melodię kolędy, napisanej w epoce rozbiorów, skomponowano w rytmie poloneza:

Wzgardzony, okryty chwałą,

Śmiertelny Król nad wiekami;

A Słowo Ciałem się stało

I mieszkało między nami.

al. Michał Ciszek

Wybrana literatura:

o. Raymond Brown: The Birth of the Messiah. A Commentary on the Infancy Narratives in the Gospels of Matthew and Luke (edycja zaktualizowana), Doubleday 1993

Praca zbiorowa: Katolicki Komentarz Biblijny, Warszawa 2001 Zarys teologii Nowego Testamentu, Ewangelia według świętego Łukasza

Encyklopedia Katolicka, Lublin 1985 Boże Narodzenie

Papieska Komisja Biblijna: Natchnienie i prawda Pisma Świętego, 2014

ks. John Meier: A Marginal Jew. Rethinking the historical Jesus. Tom I: The Roots of the Problem and the Person, Doubleday 1991

Źródło grafiki: https://en.wikipedia.org/wiki/File:Gerard_van_Honthorst_-_Adoration_of_the_Shepherds_%281622%29.jpg